PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119659}

Wszyscy ludzie króla

All the King's Men
6,7 9 637
ocen
6,7 10 1 9637
5,5 4
oceny krytyków
Wszyscy ludzie króla
powrót do forum filmu Wszyscy ludzie króla

Recenzent pisze, że film jest nudny, ciągnie się, nie ma akcji... A przepraszam, czego się tu można było spodziewać? Jeżeli chcesz obejżeć film w którym "dużo się dzieje", który będzie prowokował do ciągłego myślenia o tym, że "za chwilę stanie się coś wielkiego" - to przełącz na inny kanał, bo to nie jest film dla ciebie!
Genialnie dobrani i niesamowicie grający aktorzy prezentują tutaj to, co NAPRAWDĘ dzieje się w tego typu rzeczach. Powolnie, po kryjomu, tak, aby jak najmniej osób wiedziało o sytuacji jak najwięcej. Tutaj głośna strzelanina to histeryczny akt doprowadzonego do ostateczności człowieka; tutaj głośne wypowiedzi to populistyczna sztuczność, pod którą kryją się prawdziwe chęci mówcy. Ten film pokazuje mozolne i szeroko zakrojone działania "tych złych", którzy z "mało ważnego dobrego" tworzą "bardzo ważnego złego". A to nie jest takie "hop-siup" i trzeba się na to przygotować.
Dla mnie film jest naprawdę bardzo dobry. Ale wiem po sobie, że i ja nierzadko jestem w takim stanie, że zobaczenie tego filmu spowodowałoby u mnie głęboki sen i brak zainteresowania już po 15 minutach.

CyganFilip

Zgadzam się z Tobą w sumie prawie we wszystkim. Według mnie cały urok tego filmu polega na tym,że akcja toczy się bardzo powoli (może to się wydawać trochę dziwne ale takie mam właśnie subiektywne odczucie) dzięki czemu owa historia jest dla nas wciąż ciekawa a zagadka nierozwiązana więc pragniemy ją rozszyfrować (czyt. obejrzeć film do końca). Pozdrawiam :)

CyganFilip

Ja również zgadzam się z Tobą .

Jeżeli ktoś nie potrafi 'zrozumieć' filmu to nie musi od razu rzucać słowami typu ' gniot '. A niestety ostatnimi czasy dużo jest takich filmów .

Pozdrawiam : )

ocenił(a) film na 3
CyganFilip

Cóż... jak dla mnie słaby, bardzo słaby film. Kiedy znaleźliśmy rzecz w mojej osiedlowej wypożyczalni, niebywale się zdziwiłem: jakim cudem nigdy wcześniej nie słyszałem o czymś, w czym zagrali, już mało, że Kate Winslett, Jude Law, ale też dwaj aktorzy, których uważam za jednych z najwybitniejszych w dziejach kina - czyli Anthony Hopkins i Sean Penn?! A jeszcze opis z okładki zapowiadał - w najgorszym razie - solidną rozrywkę. No i tak: pod dobrnięciu (z trudem) do końca tych naprawdę niebywale nudnych dwóch godzin już wiedziałem, czemu "Wszyscy ludzie króla" nigdy nie zaistnieli na poważnie w szerszym obiegu. I doprawdy: nie stało się tak dlatego, żeby film był nazbyt ambitny.

Po pierwsze: akcja. Nudna (poprzerywana jakimiś zupełnie bezzasadnymi retrospekcjami, pełna dłużyzn, jakichś niby to budujących klimat, landszaftowych popisów kamerzysty), do bólu przewidywalna (domyślałem się, że sędzia Irwin będzie ojcem Jacka i że popełni samobójstwo na dobry kwadrans przed faktem), irytująco poprawna politycznie (władza deprawuje, nie da się uciec przed wielkokapitałowymi krwiopijcami - taki sobie skrót z Marksa dla najoporniejszych idiotów), wtórna aż do plagiatu (scenarzysta, reżyser, kompozytor i montażysta nie dali mi nic, czego bym już n-razy nie widział). Sensu w tym wszystkim nie ma za grosz: bohaterowie niby to są psychologicznie złożeni, światopoglądowo skomplikowani, a w gruncie rzeczy dramatycznie nieautentyczni. Kim jest Stark? Idealistą czy karierowiczem? Facetem z pomysłami czy wyłącznie zręcznym trybunem ludowym? Bliżej mu do Martina Luthera Kinga czy do Adolfa Hitlera? Reżyser niby to chciał zadać tu jakieś ważne pytania, ale zrobił to żenująco nieporadnie. W efekcie dostajemy kogoś, kto - jak to było gdzieś u Barei - z twarzy jest podobny zupełnie do nikogo. A i tak jest to jedyna postać w filmie choć trochę dopracowana, przemyślana - cała reszta to jakieś scenariuszowe kaleki. I nie, nie ma to nic wspólnego z żadną głębią i poczuciem grozy związanej z ludzką tajemniczością a la Dostojewski czy Szekspir, proszę się nie łudzić.

Po drugie: zdjęcia i muzyka. Tak monstrualnego kiczu nie widziałem już dawno - jest daleko gorzej niż, nie wiem, w "Ostatnim samuraju" na przykład (a już tam był niezły hardkor). Scena pogrzebu sędziego Irwina z obowiązkowym deszczem kapiącym na liliowe kwiaty (podczas gdy całe tło jest gustownie zatopione w przysposobioną chyba w fotoshopie gruboziarnistą szarość) pod względem poczucia piękna może być porównana tylko z wiejskimi pejzażami w takich ogromniastych ramach, które można kupić w pierwszym lepszym markecie budowlanym. A już scena zamachu (ach, i dwie łączące się na posadzce krople krwi - normalnie aż czekałem, aż wjedzie reklama jakiegoś producenta płytek podłogowych) to już jest niemiecki krasnal ogrodowy. Ten sam poziom. Muzyka... Cóż, tego, że Horner po nakręceniu tysiąca i czterech identycznych soundtracków raczej nie mógł pokusić się o coś oryginalnego, to się można było spodziewać - ale przecież to coś w tym filmie brzmiało jak ścieżka do czegoś zupełnie innego, którą kompozytor opchnął reżyserowi za dwa piwa! Od pierwszych kadrów czekałem na pojawienie się jakiegoś Aragorna czy innego Achillesa, no, w ostateczności na wpłynięcie Titanica... ale i tu się zawiodłem srodze.

Po trzecie: aktorstwo. Naprawdę uwielbiam i Penna, i Hopkinsa, ale ten ostatni w ogóle tu nie grał (zresztą nie dziwię mu się: sam bym odwalił jak najszybciej pańszczyznę w czymś takim, zgarnął dolę i poszedł się urżnąć ze wstydu), a ten pierwszy zachowywał się jak karykatura samego siebie - naprawdę, jeszcze jedno jego przemówienie z tym samym zestawem jakichś epileptycznych grymasów, a mój telewizor razem z odtwarzaczem znalazłby się na podwórku... ale już przynajmniej wiem, gdzie uczył się zachowań, które później tak fantastycznie wykorzystał w "Obywatelu Milku". Winslett?... porażka, nawet cycków nie potrafiła pokazać. Ujdzie tak naprawdę tylko Jude Law - jak zawsze zimny sukinsyn, tego z jego twarzą nie da się zepsuć w najgorszym nawet gniocie. Ale największe dno den to jest dr Stanton - przecież o tonę więcej autentyzmu miałby chyba tekturowy karton z jego podobizną...

Ach, no i jeszcze to fantastyczne samopoczucie reżysera, który miał czelność tytułem swojego filmidła sugerować, że można go porównać z genialnymi "Wszystkimi ludźmi prezydenta". Super... To tak, jakby porównywać skakanie z kanapy z lotem wahadłowcem kosmicznym.

ocenił(a) film na 8
Ras_Democritus

Przede wszystkim Panie Specjlalista to remake filmu z '49 roku o takim samym tytule, więc łap pod pachę swoją kanapę i zasuwaj na spotkanie z wahadłowcem.

ocenił(a) film na 3
Andolini

Najpokorniej dziękuję Wielce Czcigodnemu Panu Encyklopedii; Twoja erudycyjna skrupulatność rozkłada na łopatki mój ostatni zarzut względem filmu, ale ani na jotę nie zmienia oceny "Wszystkich ludzi króla", których dalej pozwolę sobie mieć za film wybitnie gówniany (notabene z Twojej zaświadczającej onieśmielająco wybitną wiedzę przedmiotową uwagi jakoś ni cholery nie potrafię rozkminić, jakie jest Twoje zdanie na temat tego dziełka - no, ale jełop jestem, więc może rzeczywiście zadowolę się czekaniem na kanapie na wahadłowiec; zdaje się, że jakoś niebawem będzie wracał Atlantis, czyli jest okazja...).

użytkownik usunięty
Ras_Democritus

a mnie troche smieszy twoj jezyk. zawsze sie tak wypowiadasz, czy tylko, gdy chcesz komus udowodnic, ze jestes madrzejszy i bardziej sie znasz? tak na marginesie to mowie, bez nawiazywania do filmu.

ocenił(a) film na 3

Zawsze.

użytkownik usunięty

nie ma to jak się w porę zorientować, że zostało się wyśmianym :|

ocenił(a) film na 6
CyganFilip

No wlasnie, jak ktos nie lubi takich klimatow (na przyklad ja), to nawet nie wie jaka ocene wystawic. Film jest perfekcyjny w swoim gatunku, ale strasznie nudny, jak nie lubi sie klimatow w stylu Good Night Good Luck, A Good Sheperd czy tego typu.

ocenił(a) film na 3
_Michal

Zgadzam się, że jest "strasznie nudny", ale bynajmniej nie twierdziłbym, że jest "perfekcyjny w swoim gatunku"... Ja tam akurat uwielbiam dobre kino zwane dość nieprecyzyjnie dramatem politycznym: "Z" Costy-Gavrasa, "Wszystkich ludzie prezydenta" Pakuli, wspomniane przez Ciebie "Good Night and Good Luck" Clooneya, "JFK" Stone'a, "Obywatela Milka" Van Santa liczyłbym do moich ulubionych obrazów - ale naprawdę, nie można porównywać (to znaczy można - tylko po co?) tak znakomitych dzieł do tego gównogniota (i celowo używam tu zlepki dwóch określeń, które zwykło się stosować wyłącznie do filmów najgorszych).

użytkownik usunięty
Ras_Democritus

w mojej skromnej opinii nie jest żaden gównogniot. Ale to tylko moje zdanie.
Tego... Jude Law zagrał tak, że stał się moim ulubionym aktorem.

ocenił(a) film na 3
CyganFilip

Ja tylko napiszę że usnąłem po godzinie, ale moja dziewczyna była zadowolona.

ocenił(a) film na 9
Radioodbiornik

Zadowolić dziewczynę podczas oglądania tego filmu to żadna sztuka... Spróbuj zadowolić ją przy "Pamiętniku" - wtedy pogadamy :-P

CyganFilip

Naprawdę te lamenty dotyczące "braku akcji" w tym filmie to jakieś nieporozumienie. Do tego spaczone poczucie czasu robi chyba swoje, jak widzę.

ocenił(a) film na 8
CyganFilip

Dodam tylko, że pomimo iż "akcja" filmu toczy się niezwykle powoli i wiele w nim dłużyzn, to trzyma widza w niepokoju i zainteresowaniu dzięki genialnej fabule, dobrej realizacji i doskonałemu aktorstwu. Dlatego zasługuje na 8/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones